Moje problemy ze stresem /jak sobie z nimi radzić..
Jest godzina 19:00 postanowiłam napisać nowy post. Tematem na dziś będzie STRES
czyli mój śmiertelny wróg. Od razu chcę podziękować za tak duży odzew z waszej strony bardzo dużo osób (przynajmniej jak na dopiero raczkujący blog) przeczytało bądź zobaczyło ostatniego posta. Rekord to 22 wyświetlenia jednego dnia łącznie mamy ich 101. Zawdzięczam to grupie na Facebooku. Bardzo dziękuję mam nadzieję że ze mną pozostaniecie.
Moje problemy ze stresem.
Stres dokucza mi odkąd pamiętam i nie chodzi tu o tremę przed wystąpieniami publicznymi czy przed sprawdzianem w szkole, tak to wyglądało kilka lat temu. Na tą chwilę potrafi mnie stresować otwieranie drzwi bo boje się że się skompromituje pchając zamiast pociągnąć za klamkę lub na odwrót. Oczywiście wiąże się z tym to iż nie lubię występować publicznie, zabierać głos itp. Często powodowało to iż symulowałam chorobę ponieważ nie chciałam iść do szkoły, a na to wpływał jeszcze inny czynnik lenistwo podam jedną sytuację dla sprostowania....nie nauczyłam się na sprawdzian z przedmiotu, z którego i tak nie jestem najlepsza, a to za sprawą lenistwa więc następnego dnia stresowałam się że nic nie umiem i efektem tego było właśnie symulowanie...czasem jednak stres był na tyle silny że powodował u mnie bóle brzucha, głowy, a nawet serca czasem nie mogłam też spać. Próbuje siebie z tym radzić, ale zdarzają się lepsze i gorsze dni...
Moje sposoby na stres
Na początku piłam melise bo od dawna wpajane jest mi że melisa uspokaja, ale efekty nie były powalające. Leków nie stosuje choć pewnie gdybym poszła z tym do lekarza przepisał by mi ich mase, lecz u mnie z lekarzami nie jest to takie proste poza tym ten stres ma zapewne podłoże psychiczne, a ztłumianie go nie nauczy mbie jak na nim panować, a nie chcę przez całe życie za przeproszeniem "jechać na prochach i nie tylko"
Próbowałam uspokajać się poprzez regulowanie oddechu, "medytacje", jogę...o ile joga mnie wycisza to niestety nie jeatem w stanie jej wykonać w miejsu publicznym, a przeważnie to tam doświadczam tej tortury. Obawiam się że kiedyś doprowadzi mnie to do takiego stanu, w którym nie będę wychodzić z łóżka dniami i nocami.
To będzie już chyba wszystko na dziś....do zobaczenia w następnym poście.
czyli mój śmiertelny wróg. Od razu chcę podziękować za tak duży odzew z waszej strony bardzo dużo osób (przynajmniej jak na dopiero raczkujący blog) przeczytało bądź zobaczyło ostatniego posta. Rekord to 22 wyświetlenia jednego dnia łącznie mamy ich 101. Zawdzięczam to grupie na Facebooku. Bardzo dziękuję mam nadzieję że ze mną pozostaniecie.
Moje problemy ze stresem.
Stres dokucza mi odkąd pamiętam i nie chodzi tu o tremę przed wystąpieniami publicznymi czy przed sprawdzianem w szkole, tak to wyglądało kilka lat temu. Na tą chwilę potrafi mnie stresować otwieranie drzwi bo boje się że się skompromituje pchając zamiast pociągnąć za klamkę lub na odwrót. Oczywiście wiąże się z tym to iż nie lubię występować publicznie, zabierać głos itp. Często powodowało to iż symulowałam chorobę ponieważ nie chciałam iść do szkoły, a na to wpływał jeszcze inny czynnik lenistwo podam jedną sytuację dla sprostowania....nie nauczyłam się na sprawdzian z przedmiotu, z którego i tak nie jestem najlepsza, a to za sprawą lenistwa więc następnego dnia stresowałam się że nic nie umiem i efektem tego było właśnie symulowanie...czasem jednak stres był na tyle silny że powodował u mnie bóle brzucha, głowy, a nawet serca czasem nie mogłam też spać. Próbuje siebie z tym radzić, ale zdarzają się lepsze i gorsze dni...
Moje sposoby na stres
Na początku piłam melise bo od dawna wpajane jest mi że melisa uspokaja, ale efekty nie były powalające. Leków nie stosuje choć pewnie gdybym poszła z tym do lekarza przepisał by mi ich mase, lecz u mnie z lekarzami nie jest to takie proste poza tym ten stres ma zapewne podłoże psychiczne, a ztłumianie go nie nauczy mbie jak na nim panować, a nie chcę przez całe życie za przeproszeniem "jechać na prochach i nie tylko"
Próbowałam uspokajać się poprzez regulowanie oddechu, "medytacje", jogę...o ile joga mnie wycisza to niestety nie jeatem w stanie jej wykonać w miejsu publicznym, a przeważnie to tam doświadczam tej tortury. Obawiam się że kiedyś doprowadzi mnie to do takiego stanu, w którym nie będę wychodzić z łóżka dniami i nocami.
To będzie już chyba wszystko na dziś....do zobaczenia w następnym poście.
Dobrze, że blog się rozwija. Pamiętam miałam kiedyś takie naładowanie stresem, że uniemożliwiało mi to funkcjonowanie. Zostałam zwolniona z pracy przez to i na domiar złego stres się jeszcze bardziej powiększył. To był 2016 rok. Na szczęście już to wszystko jest za mną, obecnie stresu nie odczuwam prawie wcale.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńBardzo dobrze, że się z tym uporałaś ( mam nadzieje że nie przeszkadza pani, że zwaracam się na "ty", ale nie chce mieć za bardzo formalnych stosunków z czytelnikami)👍😃. Ja staram się o tym nie myśleć zająć sobie jakoś czas
UsuńTez mam podobne problemy ze stresem. Czasem sobie z nim radze, czasem kompletnie nie
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWiem jakie to trudne wszyscy mówią nie stresuj się, ale to wcale nie poprawia sytuacji. Niekiedy ciężko zapanować nad tym uczuciem. Dziękuję za przeczytanie.
Usuń